sobota, 17 stycznia 2015

"Macocha" Natasza Socha

Po pozytywnych recenzjach "Macochy" Nataszy Sochy postanowiłam, że muszę tę książkę przeczytać, tym bardziej, że już miałam przedsmak pióra pani Nataszy dzięki "Gotuj, karm i kochaj", co wspominam bardzo pozytywnie.


Czy w wieku trzydziestu lat można zostać macochą nastoletniej dziewczyny? Oczywiście, że można, ale jakie odczucia towarzyszyć mogą towarzyszyć tej relacji? Roma żyje sobie spokojnie ze swoim mężem "z odzysku", aż pewnego dnia przed drzwiami staje córka tegoż męża z informacją, że teraz to pomieszka z nimi. Roma jest przerażona! Jak to? Przecież nie planuje nawet własnego dziecka, a co dopiero wyrośnięte dziecko męża i innej kobiety? Pasierbica okazuje się indywidualistką pod każdym względem, natomiast macocha wcale nie jest, jak przystało na macochę, okropną heterą, tylko roztrzepaną, chcącą za wszelką cenę zachować urodę, młodą kobietą. Czy dwa tak odmienne charaktery będą w stanie się dogadać? Czy też tytułowej macosze uda się pozbyć intruza z domu?

Książka jest napisana w formie pamiętnika. Widzimy wszystkie wydarzenia oczami Romy i poznajemy jej odczucia odnośnie opisywanych sytuacji. Jest to bardzo zmyślny zabieg, ponieważ niejednokrotnie powoduje głośne wybuchy śmiechu, po tym jak przeczytamy co myśli o czymś główna bohaterka, a następnie jakie działania w danej kwestii podejmuje. Uwielbiam takie książki, wywołujące uśmiech na mej twarzy nie tylko podczas czytania, ale także wtedy, kiedy sobie o niej przypomnę. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić "Macochę" wszystkim, którzy lubią lekkie i przyjemne lektury, potrafiące rozbawić czytelnika.

Książka przeczytana w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III.

Ocena 5/6.

wtorek, 6 stycznia 2015

"Druga pełnia" Laurell K. Hmailton

Jakiś czas temu przechodziłam fascynację wampiryczną. Uwielbiałam książki o Anicie Blake Laurell K. Hamilton, ale po którejś  z kolei stwierdziłam, że mam chyba dość. Ostatnio jednak przypomniałam sobie o tej autorce i poczułam chęć przeczytania kolejnej porcji przygód nieustraszonej nekromantki. I tak oto trafiłam na "Drugą pełnię".

W przypadku tej serii znaczenie ma czytanie po kolei, ponieważ w każdej kolejnej części dzieje się coś co rzutuje na dalsze wydarzenia. To że miałam dłuższą przerwę, nie miało jednak wpływu na odbiór tej powieści. Nawet jeżeli nie pamiętałam szczegółów z poprzednich książek, to w trakcie lektury najważniejsze wątki same się przypominają.

Tym razem Anita rusza na ratunek Richardowi, który zostaje oskarżony o gwałt i aresztowany. Nie był by to może największy problem, gdyby nie fakt, że Richard pozostaje na obcym terytorium, a za kilka dni ma być druga pełnia w miesiącu, nazywana niebieską, przed którą nie będzie w stanie się obronić. Aby zapobiec katastrofie Anita, wyrusza z pomocą, na przekór miejscowemu mistrzowi miasta, co może mieć znaczące skutki, znając metody pracy zabójczyni wampirów.

Powieść czyta się szybko, przygoda dosyć przewidywalna, ale nie oznacza to, że nie jest interesująca. Z każdą kolejną częścią mam wrażenie, że jest coraz więcej scen erotycznych coraz bardziej wyuzdanych. I chyba ze względu na te sceny nie dałabym rady przeczytać całej serii za jednym zamachem, trochę tego za dużo jak na mój gust. Za to ogromnym plusem jest to, że wampiry Laurell K. Hamilton są nadal klasycznymi wampirami, które nie mogą wychodzić na światło dzienne oraz nie świecą w nim, tylko spalają się na popiół. Dlatego, jeżeli mam ochotę na powrót do mrocznej tematyki to sięgam po Anitę Blake lub Kronik Wampirów Anne Rice.

Ocena: 4/6.



piątek, 2 stycznia 2015

Małe podsumowanie i być może powrót... :)

Nowy Rok nadszedł, a ja poczułam potrzebę napisania... Przecież nie będę walczyć z tą potrzebą, więc co za tym idzie parę słów sklecę. :) Jest mi ostatnio bardzo ciężko znaleźć jakąkolwiek wolną chwilę na przyjemności, w tym czytanie, a co dopiero na pisanie. Może jednak w 2015 roku uda mi się bardziej zorganizować. 

Skoro mamy przełom roku to może jakieś małe podsumowanie? Wcześniej nigdy nie robiłam podsumowań, także wskażę te książki, które wg mnie były najlepszymi oraz najgorszymi lekturami w 2014 roku. 2014 rok zakończyłam z wynikiem 51 przeczytanych książek, z czego jestem ogromnie dumna, ale ciężko jest mi teraz wybrać tę najlepszą... W sumie to nie muszę się przecież za bardzo ograniczać, a zatem pierwsza trójka najlepszych książek w 2014 roku prezentuje się następująco:
1. "Opowieść niewiernej" Magdaleny Witkiewicz - wspaniała książka, druga w kolejności, zaraz po "Szkole żon", moja ulubiona tej autorki.
2. Saga o Wiedźminie Andrzej Sapkowski- nie wiem jak mogłam tak długo zwlekać z przeczytaniem tych powieści, przygoda z nimi była przednia. Prezent urodzinowy sprzed kilku lat w końcu doczekał się docenienia. :)
3. "Matki, żony, czarownice" Joanna Miszczuk - wywarła na mnie tak duże wrażenie, że od razu przeczytałam następne części.
Za to z najgorszą książką nie mam problemu i jest to "Pensjonat na wrzosowisku" Anny Łajkowskiej. Wymęczyłam się przy tej lekturze przeokropnie. Pomysł może był i fajny, ale wykonanie, w moim odczuciu, makabryczne. 

A jakie plany na 2015 rok? Oczywiście przeczytać jak najwięcej dobrych i ciekawych książek. Oczywiście mam nadzieję, że uda mi się ukończyć wyzwanie 52 książki. W tym roku niestety nie ukończyłam, 52 książkę skończyłam czytać wczoraj, czyli 1 stycznia, zatem stałą się ona moją pierwszą w 2015. Chociaż gdybym policzyła wszystkie książeczki dla dzieci, jakie czytałam w poprzednim już roku, to wyzwanie powinnam mieć zaliczone. ;) I to co jest jeszcze pewne w 2015 to to, że czekam niecierpliwie na jedną książkę, która będzie miała premierę 12 stycznia. Chodzi oczywiście o "Pierwszą na liście" Magdaleny Witkiewicz.

2015 rok czytelniczy uważam za otwarty. :)