wtorek, 1 listopada 2016

"Dziecko last minute" Nataszy Sochy




Natasza Socha jest znana ze specyficznego poczucia humoru, które odnajdziemy w wielu jej książkach oraz tego, że potrafi w łatwy i zabawny sposób przedstawić problemy kobiet, które niejednokrotnie do najłatwiejszych nie należą. Najnowsza powieść autorki to "Dziecko last minute", która jest wyczekiwaną kontynuacją świetnej "Hormonii".

W "Hormonii" byliśmy świadkami jak 46-letnia Kalina przechodzi bunt związany z okresem przekwitania. Po podróży do Amsterdamu z nowo poznanym mężczyzną Kosmą, podczas której Kalina robiła wszystkie bardziej lub mniej szalone rzeczy, na które do tej pory brakowało jej odwagi lub obawiała się komentarza swojej toksycznej matki, wraca z dwiema niespodziankami. Pierwsza to ojciec, którego jej matka Konstancja uśmierciła dawno, dawno temu, a druga to ciąża. Nieplanowana. Tylko jak o tym wszystkim poinformować matkę oraz córkę, które przyzwyczaiły się, że Kalina to cicha i potulna szara myszka, zawsze na ich zawołanie... A co jeżeli swoje racje zacznie wygłaszać mąż, który mężem nie powinien być od dawna, ale jakoś tak wyszło, że się formalności nie dopełniło? Ile wątpliwości i obaw może czekać na kobietę, której przydaża się późna ciąża, z czym taka ciąża się wiąże? 

Zbliżające się macierzyństwo w każdym wieku wywołuje wiele obaw, a co dopiero kiedy przydarza się wtedy, kiedy menopauza puka do drzwi... Ile rozterek może mieć kobieta w ciąży, od tych prozaicznych typu "jestem gruba i nieatrajcyjna", po te związane ze zdrowiem nienarodzonego dziecka, tego facet może nie zrozumieć...
Autorka zgrabnie prowadzi nas przez te trudne tematy, wplatając w fabułę wiele informacji na temat badań jakie muszą lub powinny przechodzić kobiety w ciąży w późniejszym wieku. Wszystko jest precyzyjnie i szczegółowo objaśnione. Do tego rozterki jakie miotają kobietą oraz jej otoczeniem w trakcie oczekiwania na pojawienie się dziecka.

Natasza Socha po raz kolejny udowadnia, że w lekkiej formie, okraszonej sporą dozą dobrego humoru można przekazać czytelnikowi wiele słodko-gorzkich tematów. Lektura jak zawsze sprawiła mi wiele przyjemności, a do tego rozjaśniła kwestie dotyczące badań prenatalnych. Niejednokrotnie uśmiech gościł na mojej twarzy i to jest najlepsza rekomendacja dla tej książki. "Dziecko last minute" jest lekturą idealną dla każdej kobiety, ale i panowie powinni się z nią zapoznać, by mogli lepiej zrozumieć swoje panie, w trudnym ciążowym okresie.

Ocena: 5/6.


Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Pascal. 

niedziela, 3 lipca 2016

"Hormonia" Nataszy Sochy



Natasza Socha to autorka znana ze specyficznego poczucia humoru, które pokazała czytelnikom między innymi w "Maminsynku" i "Macosze", a także z rewelacyjnych przepisów pojawiających się na blogu chilifiga.pl, który prowadzi wspólnie z Moniką Paluszkiewicz. Tym razem w moje ręce trafiła najnowsza powieść autorki o interesującym tytule "Hormonia".

Główna bohaterka Kalina ma 45 lat, matkę stale obecną w jej życiu, córkę obecną trochę mniej oraz męża, który mężem nie jest od dawna, ale na papierze dalej figuruje. Generalnie bardzo stateczne i uporządkowane życie, w którym niewiele jest miejsca na szaleństwa. Ale, ale... coś zaczyna zaglądać jej w oczy... "koszmar" wielu kobiet, który wydaje się im bardzo odległy, dopóki nie zaczynają rejestrować pierwszych objawów... Menopauza. Obawa przed tym zjawiskiem popycha Kalinę do rzeczy, na które nigdy wcześniej się nie zdecydowała, zwłaszcza że z matką łączy ją bardzo specyficzna więź, przez którą jest uwiązana przy rodzicielce. Czyżby nadszedł czas, aby w końcu dorosnąć i zacząć żyć własnym życiem? Ale jak sobie poradzić ze strachem przed przekwitaniem?  Czy odpowiedź na niecodzienny anons znaleziony w gazecie pomoże zmienić coś w postrzeganiu świata?

Podczas lektury ciężko mi było uwierzyć, że takie związki pomiędzy matką a córką, jak ten przedstawiony w "Hormonii", mogą istnieć naprawdę. Ale faktycznie, jeżeli rodzic zdusi charakter dziecka w dzieciństwie to wydaje się to możliwe... Autorka rewelacyjnie przedstawia toksyczną relację na poziomie matka-córka, która podczas lektury niejednokrotnie wprowadzała mnie w szok i niedowierzanie. Zdarzały się momenty, w których reagowałam niemal głośnym krzykiem: "Jesteś dorosłą kobietą! Decyduj o sobie sama!".  
 
"Hormonia" to świetne studium kobiecych hormonów dążących do harmonii, a pisarka w bardzo zgrabny sposób odczarowuje owianą złą awą menopauzę, przed którą i tak ucieczki nie ma. Powieść napisana z dużą dawką dobrego humoru gwarantuje niejeden uśmiech podczas lektury.

Reasumując jest to powieść poruszająca interesujące tematy, napisana w bardzo dobry sposób, gwarantujący ekspresową lekturę. A najgorsze co może zrobić autor, to napisać taką książkę, od której nie można się oderwać i na zakończenie pozostawić czytelnika w ogromnym niedosycie. Natasza Socha to właśnie uczyniła, na szczęście w sieci pojawiła się już informacja, że druga część została wysłana do wydawcy, pozostaje zatem czekać z niecierpliwością do jesieni.


Ocena: 5/6.


Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Pascal.

piątek, 17 czerwca 2016

"Dożywocie" z Martą Kisiel




Marta Kisiel to polska autorka, czy raczej Ałtorka - jak sama siebie nazywa, pisząca powieści i opowiadania z gatunku fantastyki. Z twórczością pani Marty miałam okazję się już zapoznać dzięki "Nomen omen", który nomen omen bardzo mi się spodobał. Natomiast o "Dożywociu" czytałam wiele pozytywnych opinii, tylko nigdzie nie mogłam znaleźć tej powieści. Aż doczekałam się wznowienia, zakupiłam własny egzemplarz i... odłożyłam na półkę w obawie przed zderzeniem oczekiwań z rzeczywistością (wszystko przez te przeczytane recenzje). Tak sobie to moje "Dożywocie" przeleżakowało do zeszłego tygodnia, kiedy to została jednogłośnie, jednoosobowo podjęta decyzja: czytamy! Teraz pozostaje mi tylko żałować, że tyle czasu czekałam...

Ale po kolei... Główny bohater - pisarz Konrad Romańczuk nieoczekiwanie dowiaduje się o spadku, jaki mu przypadł w udziale po nieznanym krewnym. W efekcie pozostawia za sobą miasto, niedoszłą narzeczoną i wybiera się na głęboką prowincję do Lichotki, aby w ciszy i spokoju oddać się napisaniu Dzieła Swojego Życia. Brzmi nieźle i całkiem sensownie. Ale czy na pewno tak będzie? Na miejscu zastaje gotyckie domiszcze z wieżyczką, w którym urzęduje niewyrośnięty anioł Licho w bamboszkach, uczulony na pierze, pradawny potwór Krakers uwielbiający gotować oraz panicz Szczęsny - widmo poety samobójcy. Tylko czy z taką gromadką dożywotników można normalnie funkcjonować? Do jakich sytuacji potrafią doprowadzić pomysły tej nietuzinkowej gromadki? Konrada czeka nie jeden orzech do zgryzienia...

Marta Kisiel wspięła się na wyżyny wyobraźni i zaszalała. Ale jak zaszalała... Jestem pod ogromnym wrażeniem wykreowanych postaci, każda z nich jest dopracowana w najmniejszych szczegółach. Licho przeogromnie mnie rozczulało w tej swojej niewinności i infantylności, Szczęsny wkurzał niemal tak, jakby stał obok i perorował wierszem miłosne wersety, a Krakers... Krakersa po prostu też chciałabym mieć w kuchni - tylko nie mam piwnicy... Główny bohater także został bardzo dobrze skrojony, czasami zimny drań myślący tylko o sobie, ale posiadający także cieplejszą stronę. 

Nie mam pojęcia jak to się autorce udało, ale skleciła rewelacyjną powieść, pełną wielu zabawnych i humorystycznych sytuacji. Styl jakim pisze Marta Kisiel jest dość specyficzny, jest tam dużo zabawy słowem i językiem, do tego wiele porównań i przeskoków myślowych. Jestem świadoma, że nie każdemu może odpowiadać taka forma pisania, ale ja jestem fanką tego rodzaju lekkiego pióra oraz takiej łatwości opowiadania niebanalnych historii. W związku z powyższym muszę stwierdzić, że "Dożywocie" trafiło na moją listę ulubionych, a co za tym idzie nie mogę się doczekać "Dożywocia 2", które mam nadzieję niedługo pojawi się w księgarniach.

Ocena: 6/6.