środa, 29 marca 2017

Emma Chase "Unieważnienie"


Emma Chase to mieszkająca w New Jersey autorka, która w Polsce zasłynęła dzięki serii Tangled. Seria ta wpisała się panującą ostatnimi czasy modę na erotyczne obyczajówki i romanse. Dzięki specyficznej narracji zyskała także wiele wiernych czytelniczek. Dzięki akcji Book Tour prowadzonej przez Literacki Świat Cyrysi miałam okazję zapoznać się z najnowszą powieścią Emmy Chase "Unieważnienie".

Główny bohater Stanton Shaw jest przyjacielem Drew Evansa, także możemy się mniej więcej spodziewać jaki ma charakter lub raczej jaki wpływ na jego postrzeganie świata ma cielesność i seksualność. Oczywiście Stanton jest przystojny, zaradny, ma świetną pracę oraz powodzenie u kobiet. Ma także dziewczynę, z którą "chodzi" od czasów średniej szkoły, która jest matką jego jedenastoletniej córki i która mieszka bardzo daleko. Łączy ich nietypowy związek: kiedy Stanton jest w Mississipi to są razem, natomiast kiedy jest w Waszyngtonie to... robi co chce, głównie ze swoją współpracownicą Sofią. Kiedy dociera do niego zaproszenie na ślub własnej, osobistej dziewczyny, wszystko staje na głowie. Przecież nie może pozwolić na to, aby ktoś mu zabrał Jenny, ale nie może też zostawić Sofii w Waszyngtonie, bo ktoś może ją poderwać. Ot dylemat. Zabiera więc Sofię do rodzinnego miasteczka Sunshine i wtedy się zaczyna... 

Bardzo zabawnie skonstruowana opowieść, która nie pozwala się oderwać od lektury. Niejednokrotne wybuchy śmiechu lub chociaż uśmiech na twarzy gwarantowane, ale do tego autorka już nas przyzwyczaiła. Lekki i humorystyczny styl narracji powoduje to, że lektura tej powieści jest przyjemnością i chciałoby się więcej. Chociaż dla mnie nie do pomyślenia jest taki "związek" jak ten przedstawiony, to jednak stanowi on ciekawą podstawę fabuły. Książka warta polecenia, idealna na jeden lub kilka wieczorów.

Ocena: 5/6.




poniedziałek, 20 marca 2017

Natasza Socha "Kobiety ciężkich obyczajów"




Po "Hormonii" i "Dziecku last minute" przyszedł czas na trzecią część z serii Matki, czyli córki Nataszy Sochy, czyli na "Kobiety ciężkich obyczajów".

Fabuła "Kobiet..." skupia się na Kirze oraz jej prababce Kwirynie. I jedna, i druga prowadzą bujne życie towarzyskie skupiające się na mężczyznach, chociaż każda na inny sposób. Czy może tak być, że losy jednej mogą mieć wpływ na to co w przyszłości spotka jej potomkę? Podczas lektury niejednokrotnie nasuwa się myśl, że czasami bywa tak, że los się powtarza, nawet jeżeli nie toćka w toćkę, to jednak podobieństwo historii jest zauważalne. Być może w genach można przekazać łatwość manipulowania i zabawy  męskim rodem? Na pewno przyczynia się do tego niecodzienna wada wrodzona, jaką jest różnobarwność tęczówek, która przytrafia się głównym bohaterkom.

Autorka pięknie lawiruje pomiędzy czasem rzeczywistym, a czasami przed i powojennymi. Przedstawia nam losy eksluzywnej prostytutki ponad pół wieku temu, z jakimi problemami i rozterkami musi się borykać będąc kobietą lekkich, a raczej ciężkich, obyczajów. Natasza Socha zestawiła bardzo spójnie dwa różne światy. Przy okazji w książce zostały dopowiedziane losy pozostałych kobiet z rodziny, dzięki czemu wyjaśniły się niejasności z poprzednich części.

Wszystkie bohaterki Nataszy Sochy są dumne i pewne swoich racji, przez co niesnaski i nieporozumienia nie zostają wyjaśnione, tylko przez cały czas drzemią w zakamarkach dusz. To co daje się zauważyć to to, że kobiety nie potrafią porozmawiać o swoich odczuciach, uczuciach i pragnieniach oraz to, że każda obiecuje sobie być przeciwieństwem swojej matki, żeby dać córce to co najlepsze i to czego jej brakowało, a okazuje się, że to wcale nie o to chodzi. Konstancja, która miała zdecydowanie za mało miłości matki, niemal zadusza Kalinę nadopiekuńczością, z kolei Kalina daje tyle swobody Kirze, ile tylko może, a nawet więcej. Jednak Kira nie tego oczekuje, ponieważ jej zależy na zainteresowaniu ze strony matki. Niestety w każdym przypadku nie jest dobrze, trudno jest znaleźć i uzyskać równowagę w relacjach matka-córka.

Przepiękna okładka przyciąga wzrok i działa hipnotyzująco, chociaż muszę się zgodzić z opinią przeczytaną gdzieś w czeluściach internetu, że idealnie by było, gdyby z okładki spoglądało jedno oko niebieskie, a drugie brązowe. Zgodnie z przysłowiem: nie powinno się oceniać książki po okładce, ale w przypadku "Kobiet cieżkich obyczajów" zdecydowanie ocena okładkowa idzie w parze z oceną zawartości. Kolejna świetna książka o kobietach i dla kobiet. A co jest najlepsze? Zakończenie wprowadza mały zamęt i daje nadzieję, że być może... 

Ocena: 5/6.

Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Pascal.