Po "Hormonii" i "Dziecku last minute" przyszedł czas na trzecią część z serii Matki, czyli córki Nataszy Sochy, czyli na "Kobiety ciężkich obyczajów".
Fabuła "Kobiet..." skupia się na Kirze oraz jej prababce Kwirynie. I jedna, i druga prowadzą bujne życie towarzyskie skupiające się na mężczyznach, chociaż każda na inny sposób. Czy może tak być, że losy jednej mogą mieć wpływ na to co w przyszłości spotka jej potomkę? Podczas lektury niejednokrotnie nasuwa się myśl, że czasami bywa tak, że los się powtarza, nawet jeżeli nie toćka w toćkę, to jednak podobieństwo historii jest zauważalne. Być może w genach można przekazać łatwość manipulowania i zabawy męskim rodem? Na pewno przyczynia się do tego niecodzienna wada wrodzona, jaką jest różnobarwność tęczówek, która przytrafia się głównym bohaterkom.
Autorka pięknie lawiruje pomiędzy czasem rzeczywistym, a czasami przed i powojennymi. Przedstawia nam losy eksluzywnej prostytutki ponad pół wieku temu, z jakimi problemami i rozterkami musi się borykać będąc kobietą lekkich, a raczej ciężkich, obyczajów. Natasza Socha zestawiła bardzo spójnie dwa różne światy. Przy okazji w książce zostały dopowiedziane losy pozostałych kobiet z rodziny, dzięki czemu wyjaśniły się niejasności z poprzednich części.
Wszystkie bohaterki Nataszy Sochy są dumne i pewne swoich racji, przez co niesnaski i nieporozumienia nie zostają wyjaśnione, tylko przez cały czas drzemią w zakamarkach dusz. To co daje się zauważyć to to, że kobiety nie potrafią porozmawiać o swoich odczuciach, uczuciach i pragnieniach oraz to, że każda obiecuje sobie być przeciwieństwem swojej matki, żeby dać córce to co najlepsze i to czego jej brakowało, a okazuje się, że to wcale nie o to chodzi. Konstancja, która miała zdecydowanie za mało miłości matki, niemal zadusza Kalinę nadopiekuńczością, z kolei Kalina daje tyle swobody Kirze, ile tylko może, a nawet więcej. Jednak Kira nie tego oczekuje, ponieważ jej zależy na zainteresowaniu ze strony matki. Niestety w każdym przypadku nie jest dobrze, trudno jest znaleźć i uzyskać równowagę w relacjach matka-córka.
Przepiękna okładka przyciąga wzrok i działa hipnotyzująco, chociaż muszę się zgodzić z opinią przeczytaną gdzieś w czeluściach internetu, że idealnie by było, gdyby z okładki spoglądało jedno oko niebieskie, a drugie brązowe. Zgodnie z przysłowiem: nie powinno się oceniać książki po okładce, ale w przypadku "Kobiet cieżkich obyczajów" zdecydowanie ocena okładkowa idzie w parze z oceną zawartości. Kolejna świetna książka o kobietach i dla kobiet. A co jest najlepsze? Zakończenie wprowadza mały zamęt i daje nadzieję, że być może...
Ocena: 5/6.
Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Pascal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz