wtorek, 20 października 2015

Olga Rudnicka - kryminały na wesoło, których nie można ominąć!

Olga Rudnicka - czy ktoś o tej pani jeszcze nie słyszał? Jeżeli nie, to trzeba to jak najszybciej nadrobić! Absolwentka pedagogiki, pracująca jako asystentka osób niepełnosprawnych, młoda dziewczyna, która ma już niezły dorobek pisarski na swoim koncie. Jej książki to powieści kryminalne na wesoło.

Moja przygoda z twórczością Olgi Rudnickiej zaczęła się zupełnym przypadkiem, kiedy to w bibliotece trafiłam na "Fartowny pech". I to był ten moment, w którym przepadłam. Ta książka na pierwszych stronach miała więcej humoru niż niejedna dwustustronicowa powieść. Nawet w pracy czytałam fragmenty powieści, bawiąc do łez koleżanki w biurze. 

Jestem już po lekturze następujących książek tej autorki: "Fartowny pech", "Zacisze 13", "Zacisze 13. Powrót", "Martwe jezioro", "Czy ten rudy kot to pies", "Natalii 5", "Drugi przekręt Natalii" oraz "Do trzech razy Natalie" i muszę stwierdzić, że wszystkie są na naprawdę bardzo wysokim poziomie. W każdej z tych powieści znajdziemy kryminalną zagadkę, która pociąga za sobą nieprzewidywalne w skutkach wydarzenia, a wszystko to okraszone sporą dozą czarnego i nie tylko humoru.

Olga Rudnicka ma wspaniały talent do wymyślania absurdalnie zakręconych historii, które bawią do łez, a najlepsze w tym jest to, że podczas czytania człowiek zaczyna kombinować, że w sumie coś takiego mogłoby się wydarzyć naprawdę. Bohaterowie także są wyraziści i interesujący, autorka umiejętnie ich wykreowała. A do tego są bardzo ludzcy, nie są jednoznacznie dobrzy lub źli, pozytywne postaci niejednokrotnie kręcą, chachmęcą, mataczą i oszukują, stając się tym samym bardziej realnymi. W końcu każdy ma w sobie zalety i wady, nie ma ludzi idealnych.

Widać, że autorka nie bardzo lubi rozstawać się ze swoimi bohaterami, stąd kontynuacje przygód poszczególnych bohaterów. Ja najbardziej polubiłam Natalie i aż nie chce mi się wierzyć, że w najbliższym czasie nie są planowane żadne ich przygody. Nie mam pojęcia jak autorka wymyśliła tak zakręcone i pogmatwane losy pięciu kobiet, ale efekt jest porażający. 

Reasumując muszę stwierdzić, że Olga Rudnicka zupełnie zasłużenie staje na podium królowych polskiego kryminału na wesoło, zaraz po Joannie Chmielewskiej oraz obok Małgorzaty Kursy. Jeżeli lubicie którąkolwiek z wymienionych autorek, a nie znacie twórczości pani Rudnickiej, to nie wahajcie się ani chwili tylko łapcie za "Natalii 5" albo jakąś inną powieść autorki - na pewno się nie zawiedziecie.

Ocena zbiorcza: 5-6/6.

Książki przeczytane w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III... 

piątek, 9 października 2015

"Po prostu bądź" Magdaleny Witkiewicz - powieść pełna wzruszeń i emocji...

"Po prostu bądź" to najnowsza, trzynasta już powieść poczytnej autorki - Magdaleny Witkiewicz, która ma na swoim koncie książki o różnej tematyce: poważne, zabawne, erotyki, a także opowieści dla dzieci. Nie ukrywam, że jest to jedna z moich ulubionych autorek, także nie ma co się dziwić, że wzięłam się za lekturę jak tylko książka wpadła w moje ręce.

Kiedy rozpoczęłam czytanie sądziłam, że została tu przedstawiona historia jakich wiele, i że raczej niczym nie zostanę zaskoczona, ale wcale tak nie było. Paulina chce zostać architektem, i aby osiągnąć ten cel wyjeżdża na studia do Gdańska, zostawiając na wsi niezadowolonych rodziców. Jak można się spodziewać jej życie nie jest usłane różami, ale pewnego dnia poznaje przystojnego mężczyznę... Czy wtedy jej życie obróci się o 180 stopni? Nic więcej nie zdradzę, bo historia ta jest warta tego, abyście same ją poznały i dały się porwać tej feerii emocji. Ale powiem Wam, że opowieść nie jest banalna, a kiedy po pierwszych 50 stronach poczułam cisnące się pod powiekami łzy, już wiedziałam, że wzruszenia będą mi towarzyszyły podczas lektury.

Określenie, że jest to najpiękniejsza powieść o miłości jest jak najbardziej słuszne. Znajdziemy w niej różne rodzaje miłości od tej najzwyklejszej, chociaż wcale nie prostej, miłości kobiety do mężczyzny, poprzez miłość przyjacielską, siostrzaną, aż po rodzicielską - każda z nich jest inna i inaczej została przedstawiona w powieści,  a wspólny mianownik jest taki, że nie pozwalają pozostać czytelnikowi obojętnym. Czytając angażujemy się w opowieść, jakby dotyczyła nas samych, albo kogoś z naszego otoczenia. To zasługa talentu Magdaleny Witkiewicz, która potrafi sprawić, że identyfikacja z bohaterkami przychodzi samoistnie i nie ma się na nią wpływu. I to co najważniejsze: autorka zwraca uwagę na to, że najważniejsza jest komunikacja, rozmowa z bliskimi o tym co nas boli, o tym co nas cieszy, nie można skrywać w sobie uczuć, bo może to doprowadzić do poważnych sytuacji, które z czasem stają się niemożliwe lub bardzo trudne do wyjaśnienia.

Magdalena Witkiewicz jest określana jako specjalistka od szczęśliwych zakończeń, ale podczas czytania tej powieści wcale nie byłam pewna, czy autorka nie spłata mi figla i szczęście nie odnajdzie drogi do głównej bohaterki. Musicie same sprawdzić czy szczęśliwe zakończenie miało jednak miejsce w "Po prostu bądź". I mogę Wam zagwarantować, że czas który spędzicie z tą książką nie będzie dla Was czasem straconym, bo to po prostu piękna i mądra książka.

Ocena: 6/6.


Książka przeczytana w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III...







wtorek, 6 października 2015

"Córeczka" Liliany Fabisińskiej

„Córeczka” Liliany Fabisińskiej swoją premierę miała już jakiś czas temu. U mnie na półce także trochę poczekała zanim po nią sięgnęłam. Zawsze tak mam, że kiedy książka zdobywa głównie pozytywne recenzje, to ja obawiam się, że do mnie nie trafi. W przypadku tej powieści moje obawy były zupełnie niesłuszne, już dawno żadna opowieść nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak właśnie „Córeczka”.

Kiedy w drzwiach znanej i lubianej pani psycholog staje nastolatka, niewidziana od ośmiu lat, od razu można się domyślać, że nie będzie to łatwa i przyjemna historia. Wraz z dziewczynką powracają wspomnienia, które Agata dawno temu głęboko ukryła i nie planowała do nich wracać. Przecież jest szczęśliwą żoną, matką, a także ekspertką od wychowywania dzieci. Niestety życie nie zawsze jest proste, jakbyśmy tego oczekiwali. Aby spełnić obietnicę złożoną dziewczynie główna bohaterka będzie musiała się naprawdę poświęcić. Czy jej się uda, czy miłość do męża przetrwa tę niełatwą próbę?

Rewelacyjnie skonstruowana fabuła – tak naprawdę do końca nie wiedziałam co i jak, i co tak naprawdę się wydarzyło. Czegoś się domyślałam, spodziewałam się w jakim kierunku mogą podążyć niektóre wątki, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co przygotowała dla nas autorka. Postaci wykreowane są na najwyższym poziomie, bardzo realistyczne. Cała historia została tak skonstruowana, iż wydaje się z jednej strony jest niemożliwa do wydarzenia się, a z drugiej tak bardzo realistyczna i prawdopodobna. Majstersztyk.

Powieść porusza ważny i trudny zarazem temat wirusa HIV. I wstyd się przyznać, bo po tym jak stało się o nim głośno w latach 90tych jakieś informacje na ten temat posiadałam, ale jak się okazało nie były to żadne konkrety. A dzięki tej książce poszerzyłam wiedzę w tym zakresie, teraz wiem czego nie trzeba się obawiać w kontaktach z osobami zarażonymi, a także że nie tylko rozwiązłość seksualna może być przyczyną zarażenia.

„Córeczka” Liliany Fabisińskiej to książką, którą koniecznie należy przeczytać. Być może otworzy oczy niejednej osobie, a także spowoduje to, że Ci którzy nigdy testów na HIV nie robili, bez chwili zwłoki udadzą się do najbliższego punktu, zwłaszcza że testy można wykonać bezpłatnie i anonimowo.

Ocena: 6/6.


Książka przeczytana w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III...

czwartek, 30 lipca 2015

"Ukochany z piekła rodem" Alek Rogoziński



Tegoroczny powrót z wakacji miałam zaplanowany dość intensywnie, a to przez podróż trzema pociągami: TLK, Pendolino i Trójmiejską SKM-ką. Postanowiłam się nie nudzić podczas kilku godzin jazdy, więc dla towarzystwa zabrałam ze sobą "Ukochanego z piekła rodem". Muszę przyznać, że sprawdził się ten towarzysz podróży rewelacyjnie, co bardzo mnie ucieszyło, tym bardziej, że jest to debiutancka powieść Alka Rogozińskiego - filologa z wykształcenia, a dziennikarza z zawodu.

Joanna zbliżająca się do 40-tki autorka romansów wcale nie wygląda na swój wiek, więc nie powinno nikogo dziwić zainteresowanie młodszego o ponad 10 lat mężczyzny. Tylko czy aby na pewno nowy ukochany jest tak zupełnie bezinteresowny? Fakt, że został zamordowany oraz informacje, jakie wychodzą w wyniku tego zdarzenia na światło dzienne, zaczyna poddawać w wątpliwość jego nagły afekt do pisarki. Znalezienie mordercy, którego podejmuje się główna bohaterka wraz ze swoją przyjaciółką, a jednocześnie menedżerką, Betty, będzie powodem wielu mniej lub bardziej zabawnych sytuacji. Czy kobietom uda się rozwiązać zagadkę przed policją i czego się jeszcze mogą dowiedzieć podczas swojego śledztwa? Między innymi na te pytanie odpowiedź czeka na kartach powieści "Ukochany z piekła rodem".

Autor na początku książki zaznajamia nas z bohaterami, pokrótce ich opisując. Zamysł ten trochę mnie rozpraszał podczas lektury, ponieważ w momencie pojawiania się nowego bohatera wracałam do początku, aby przypomnieć sobie jak ta postać została podsumowana. Niemniej jednaj nie można nic zarzucić autorowi, ponieważ bohaterowie zostali ciekawie wykreowani oraz obdarzeni wieloma przywarami charakterystycznymi dla ich zawodów, między innymi beztroska pisarka-celebrytka nie przywiązująca wagi do pieniędzy czy paparazzi goniący niemal po trupach za "dobrym" zdjęciem. Autor bardzo trafnie też przedstawił potrzebę miłości - przecież każda kobieta (nawet 40-letnia) chce być kochana i nie doszukuje ukrytych motywów ukochanego (nawet jeżeli jest sporo młodszy).

Intryga została interesująco skonstruowana i chociaż mój pierwszy typ się sprawdził, to to co działo się "po drodze", motywy i wątki wychodzące na światło dzienne, potrafiły niejednokrotnie zaskoczyć. Akcja toczy się szybko, a całość jest napisana tak, że trudno się oderwać od lektury.

Dodatkowym autem jest okładka: seksowna dziewczyna w czerwonej sukience z siekierą w ręce... przyciąga wzrok i uwagę, nie pozwalając przejść obojętnie obok tej książki.

Podsumowując, Alek Rogoziński napisał bardzo przyjemną i ciekawą powieść z pogranicza kryminału i obyczajówki. Udowodnił tym samym, że debiut wcale nie musi być trudny, a zadowolonych czytelników można zyskać bardzo szybko i to w dużej ilości. Polecam zdecydowanie, idealna lektura na lato. 

Ocena: 5/6.


Książka przeczytana w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III...


piątek, 17 lipca 2015

Natasza Socha i jej "Rosół z kury domowej"



Natasza Socha to autorka, która ma na swoim koncie kilka książek, m.in. są to "Macocha" i "Maminsynek", które przeczytałam i bardzo mile wspominam. Oprócz pisania książek prowadzi wraz z Moniką Paluszkiewicz bloga chilifiga, którego dość często odwiedzam w poszukiwaniu interesujących i zdrowych, niejednokrotnie odchudzonych, przepisów. Nic więc dziwnego, że skoro miałam możliwość zapoznać się z najnowszą książką tej autorki, sięgnęłam po nią  bez zastanawiania, zwłaszcza że tytuł "Rosół z kury domowej" jest wielce intrygujący.

Wiktoria - szczęśliwa żona, spełniająca się jako tak zwana pospolita "kura domowa". Chociaż nie, wróć! Wcale nie pospolita, bo czy każdy wie w jaki sposób pozbyć się plam z kawy, krwi, rdzy, a nawet szpinaku? Albo w jaki sposób właściwie użytkować parownik bambusowy i inne bardziej lub mniej egzotyczne sprzęty kuchenne? Albo jakie są zasady przechowywania różnego rodzaju dokumentów? A najdziwniejsze jest to, że to wszystko ją satysfakcjonuje, a spełnianie życzeń ukochanego męża to cel jej życia. Hmm... Dopóki mąż się nie znudzi i nie znajdzie sobie innego modelu... Co wtedy? 

Po rozstaniu z mężem Wiktora wyjeżdża do Niemiec do swojej ciotki Klary, gdzie poznaje trzy różne kobiety Leę, Judith i Marę. Każda z nich jest uwikłana w dość toksyczne związki, które mają jeden wspólny mianownik, a mianowicie zagubienie samej siebie oraz przeistoczenie się niemalże w męskie podnóżki. Mimo iż historie bohaterek są zupełnie różne to jakże bardzo prawdziwe... Dziewczyny zaprzyjaźniają się i odnajdują sposób, aby odnaleźć siebie, postawić własną osobę na piedestale i zacząć walczyć o bycie spełnioną. Sposób, który bardzo mi się spodobał i podejrzewam, że przypadnie do gustu większości kobiet, chociaż na początku może wydawać się zbyt odważny i ekstrawagancki. Czy bohaterkom uda się postawić na swoim i odnaleźć szczęście?

Książka bardzo plastycznie pokazuje jak można się zatracić w związku z niekorzyścią dla siebie, jak można się bezkompromisowo poświęcić dla drugiej osoby i jakie bywają tego efekty. Powieść jest prawdziwa, opisuje realne kobiety, miałam wrażenie, że każdą gdzieś już poznałam, a nawet w każdej mogłam odnaleźć cząstkę siebie. To jest właśnie sztuka napisać książkę o zwyczajnych problemach, zwyczajnych osobach w niezwyczajny sposób, dzięki czemu lektura jest czystą przyjemnością. Powieść daje także nadzieję na to, że każda kobieta może odnaleźć swoje szczęście, chociaż każda dojdzie do tego inną drogą. W tej książce najważniejsze są kobiety i tak powinno być również w życiu.

A na zakończenie mamy bonus - smakowite przepisy, z których możemy skorzystać i oddać się przyjemności konsumpcji smakołyków.

"Rosół z kury domowej" to kolejna udana powieść Nataszy Sochy, pełna pozytywnej energii i specyficznego poczucia humoru. Według mnie obowiązkowa pozycja dla każdej kobiety, ale także mężczyźni powinni się z nią zapoznać. Przeciwdziałajmy "ukurzaniu"!

Ocena: 5/6.

Książka przeczytana w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III...


wtorek, 10 lutego 2015

Magdalena Witkiewicz "Pierwsza na liście"


O "Pierwszej na liście" Magdaleny Witkiewicz napisano już wiele i nie wiem czy moja opinia zostanie zauważona w ogromie innych widniejących w internecie. Niemniej po przeczytaniu najnowszej książki popularnej, gdańskiej pisarki, nie mogłam się oprzeć, aby nie napisać choćby kilku słów o tej powieści.

Pewnego dnia Ina dowiaduje się, że jest pierwszą na liście, a to za sprawą obcej, przemoczonej dziewczyny, która zapukała do jej drzwi. Tylko o jaką listę chodzi? Biorąc pod uwagę fakt, że Ina jest dziennikarką, ciekawość przezwycięża w niej niechęć do nieznajomej, i do niezaplanowanej sytuacji. W takich okolicznościach poznajemy główne bohaterki, a następnie strona po stornie poznajmy ich zagmatwaną historię.

Magdalena Witkiewicz przyzwyczaiła nas do tego, że jej bohaterki są prawdziwymi kobietami, z którymi bez problemu możemy się identyfikować. Nie są tylko dobre, ani tylko złe, popełniają błędy, jak to bywa w realnym świecie, a sytuacje, które im się przytrafiają są zarówno pozytywne, jak i negatywne. Chciałoby się rzec: "samo życie" i to właśnie dzięki temu książki tej autorki czyta się z olbrzymią radością.

"Pierwsza na liście" jest powieścią obyczajową, poruszającą między innymi bardzo ważny temat: białaczki oraz przeszczepu szpiku. W powieści są przedstawione dylematy jakie mogą się towarzyszyć podjęciu decyzji o byciu dawcą szpiku, a także wyjaśnienia, jak przebiega zabieg, które mają na celu rozwianie ewentualnych wątpliwości. Temat przeszczepu szpiku nie jest jedynym na jakim skupia się fabuła - znajdziemy w niej o wiele więcej interesujących tematów, które dadzą nam powody do zastanowienia się nad własnym życiem.

Jest to kolejna książka Magdaleny Witkiewicz, która skłania do refleksji, a być może do podjęcia istotnej decyzji, która może mieć wpływ na życie wielu osób. Jeżeli chociaż jedna osoba, po lekturze "Pierwszej na liście" zarejestruje się jako dawca, to będzie to przeogromny sukces autorki, a mam nieodparte przeczucie, że tak właśnie będzie.

Lektura zdecydowanie warta poświęconego jej czasu, jednocześnie wzruszająca i optymistyczna, pełna problemów i kłopotów, a z drugiej strony wypełniona nadzieją. Magdalena Witkiewicz po raz kolejny udowadnia, że można napisać w lekkim i przyjemnym stylu, powieść dotykającą ważkich kwestii. Jednym słowem mogę podsumować: POLECAM! 

Książka przeczytana w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III.

Ocena: 5/6.


sobota, 17 stycznia 2015

"Macocha" Natasza Socha

Po pozytywnych recenzjach "Macochy" Nataszy Sochy postanowiłam, że muszę tę książkę przeczytać, tym bardziej, że już miałam przedsmak pióra pani Nataszy dzięki "Gotuj, karm i kochaj", co wspominam bardzo pozytywnie.


Czy w wieku trzydziestu lat można zostać macochą nastoletniej dziewczyny? Oczywiście, że można, ale jakie odczucia towarzyszyć mogą towarzyszyć tej relacji? Roma żyje sobie spokojnie ze swoim mężem "z odzysku", aż pewnego dnia przed drzwiami staje córka tegoż męża z informacją, że teraz to pomieszka z nimi. Roma jest przerażona! Jak to? Przecież nie planuje nawet własnego dziecka, a co dopiero wyrośnięte dziecko męża i innej kobiety? Pasierbica okazuje się indywidualistką pod każdym względem, natomiast macocha wcale nie jest, jak przystało na macochę, okropną heterą, tylko roztrzepaną, chcącą za wszelką cenę zachować urodę, młodą kobietą. Czy dwa tak odmienne charaktery będą w stanie się dogadać? Czy też tytułowej macosze uda się pozbyć intruza z domu?

Książka jest napisana w formie pamiętnika. Widzimy wszystkie wydarzenia oczami Romy i poznajemy jej odczucia odnośnie opisywanych sytuacji. Jest to bardzo zmyślny zabieg, ponieważ niejednokrotnie powoduje głośne wybuchy śmiechu, po tym jak przeczytamy co myśli o czymś główna bohaterka, a następnie jakie działania w danej kwestii podejmuje. Uwielbiam takie książki, wywołujące uśmiech na mej twarzy nie tylko podczas czytania, ale także wtedy, kiedy sobie o niej przypomnę. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić "Macochę" wszystkim, którzy lubią lekkie i przyjemne lektury, potrafiące rozbawić czytelnika.

Książka przeczytana w ramach wyzwania: Polacy nie gęsi III.

Ocena 5/6.

wtorek, 6 stycznia 2015

"Druga pełnia" Laurell K. Hmailton

Jakiś czas temu przechodziłam fascynację wampiryczną. Uwielbiałam książki o Anicie Blake Laurell K. Hamilton, ale po którejś  z kolei stwierdziłam, że mam chyba dość. Ostatnio jednak przypomniałam sobie o tej autorce i poczułam chęć przeczytania kolejnej porcji przygód nieustraszonej nekromantki. I tak oto trafiłam na "Drugą pełnię".

W przypadku tej serii znaczenie ma czytanie po kolei, ponieważ w każdej kolejnej części dzieje się coś co rzutuje na dalsze wydarzenia. To że miałam dłuższą przerwę, nie miało jednak wpływu na odbiór tej powieści. Nawet jeżeli nie pamiętałam szczegółów z poprzednich książek, to w trakcie lektury najważniejsze wątki same się przypominają.

Tym razem Anita rusza na ratunek Richardowi, który zostaje oskarżony o gwałt i aresztowany. Nie był by to może największy problem, gdyby nie fakt, że Richard pozostaje na obcym terytorium, a za kilka dni ma być druga pełnia w miesiącu, nazywana niebieską, przed którą nie będzie w stanie się obronić. Aby zapobiec katastrofie Anita, wyrusza z pomocą, na przekór miejscowemu mistrzowi miasta, co może mieć znaczące skutki, znając metody pracy zabójczyni wampirów.

Powieść czyta się szybko, przygoda dosyć przewidywalna, ale nie oznacza to, że nie jest interesująca. Z każdą kolejną częścią mam wrażenie, że jest coraz więcej scen erotycznych coraz bardziej wyuzdanych. I chyba ze względu na te sceny nie dałabym rady przeczytać całej serii za jednym zamachem, trochę tego za dużo jak na mój gust. Za to ogromnym plusem jest to, że wampiry Laurell K. Hamilton są nadal klasycznymi wampirami, które nie mogą wychodzić na światło dzienne oraz nie świecą w nim, tylko spalają się na popiół. Dlatego, jeżeli mam ochotę na powrót do mrocznej tematyki to sięgam po Anitę Blake lub Kronik Wampirów Anne Rice.

Ocena: 4/6.



piątek, 2 stycznia 2015

Małe podsumowanie i być może powrót... :)

Nowy Rok nadszedł, a ja poczułam potrzebę napisania... Przecież nie będę walczyć z tą potrzebą, więc co za tym idzie parę słów sklecę. :) Jest mi ostatnio bardzo ciężko znaleźć jakąkolwiek wolną chwilę na przyjemności, w tym czytanie, a co dopiero na pisanie. Może jednak w 2015 roku uda mi się bardziej zorganizować. 

Skoro mamy przełom roku to może jakieś małe podsumowanie? Wcześniej nigdy nie robiłam podsumowań, także wskażę te książki, które wg mnie były najlepszymi oraz najgorszymi lekturami w 2014 roku. 2014 rok zakończyłam z wynikiem 51 przeczytanych książek, z czego jestem ogromnie dumna, ale ciężko jest mi teraz wybrać tę najlepszą... W sumie to nie muszę się przecież za bardzo ograniczać, a zatem pierwsza trójka najlepszych książek w 2014 roku prezentuje się następująco:
1. "Opowieść niewiernej" Magdaleny Witkiewicz - wspaniała książka, druga w kolejności, zaraz po "Szkole żon", moja ulubiona tej autorki.
2. Saga o Wiedźminie Andrzej Sapkowski- nie wiem jak mogłam tak długo zwlekać z przeczytaniem tych powieści, przygoda z nimi była przednia. Prezent urodzinowy sprzed kilku lat w końcu doczekał się docenienia. :)
3. "Matki, żony, czarownice" Joanna Miszczuk - wywarła na mnie tak duże wrażenie, że od razu przeczytałam następne części.
Za to z najgorszą książką nie mam problemu i jest to "Pensjonat na wrzosowisku" Anny Łajkowskiej. Wymęczyłam się przy tej lekturze przeokropnie. Pomysł może był i fajny, ale wykonanie, w moim odczuciu, makabryczne. 

A jakie plany na 2015 rok? Oczywiście przeczytać jak najwięcej dobrych i ciekawych książek. Oczywiście mam nadzieję, że uda mi się ukończyć wyzwanie 52 książki. W tym roku niestety nie ukończyłam, 52 książkę skończyłam czytać wczoraj, czyli 1 stycznia, zatem stałą się ona moją pierwszą w 2015. Chociaż gdybym policzyła wszystkie książeczki dla dzieci, jakie czytałam w poprzednim już roku, to wyzwanie powinnam mieć zaliczone. ;) I to co jest jeszcze pewne w 2015 to to, że czekam niecierpliwie na jedną książkę, która będzie miała premierę 12 stycznia. Chodzi oczywiście o "Pierwszą na liście" Magdaleny Witkiewicz.

2015 rok czytelniczy uważam za otwarty. :)