środa, 25 września 2013

Wirtualne zauroczenie - Manula Kalicka



Tytuł: Wirtualne zauroczenie
Autor: Manula Kalicka



Trójka e-pik jak zwykle zmusza do wyszukania odpowiedniej książki. Tym razem potrzebowałam lektury z internetem, tudzież z wątkiem znajomości wirtualnej. I dopadła mnie zagwozdka: w domu żadnej takiej książki nie mam, przekopywanie się przez półki mojej wiejskiej biblioteki też mi się nie uśmiechało. Postanowiłam w końcu zaopatrzyć się w elektroniczną wersję "Wirtualnego zauroczenia" Manuli Kalickiej. Jak szaleć to szaleć: niech internet i komputer z każdej strony łączą się w tym wyzwaniu.

Mimo iż Manula Kalicka ma na swoim koncie kilka powieści oraz sporo opowiadań, to po raz pierwszy spotkałam się z jej twórczością. Czy będzie to jednorazowa przygoda? Nie wiem tego na pewno, ale "Wirtualne zauroczenie" nie zachęca mnie do dalszego poznawania książek tej autorki. Moja opinia powinna wyjaśnić dlaczego. 

Główna bohaterka to Emma, rozwódka, matka dwóch dorastających synów, zajmująca się pisaniem powieści. Powodowana gorszym nastrojem zakłada konto na portalu randkowym Sympatia.pl o czym pewnie szybko by zapomniała, gdyby nie pojawiające się odpowiedzi na jej anons. Rozpoczyna internetowy flirt z Machomanem, a przeglądając zamieszczone na portalu profile trafia na Piorokrata, którego anons jest mocno szowinistyczny. Postanawia do niego napisać i tak zaczyna się jej przygoda z tym osobnikiem. W międzyczasie pisze z innymi użytkownikami, ale ciągle kręgosłupem opowieści są rozmowy z Pio.

Całe to zauroczenie Piorokratem jest kompletnie niezrozumiałe, na podstawie tego co widzimy żadna normalna, myśląca kobieta by się nim nie zafascynowała. Rozmowy prowadzone w necie przez bohaterów są płytkie i infantylne, i w moim odczuciu nie wnoszą zbyt wielePio to jakieś niesprecyzowane wyobrażenie głównej bohaterki, wiadomości od niego jest tyle co na lekarstwo. Emma stwierdza, że ma cudownie absurdalne poczucie humoru, którego czytelnik raczej nie zauważy ze względu na brak wiadomości od niego.

Tak naprawdę książkę powinny określać słowa "nie wiadomo". Dlaczego? Ponieważ nie wiadomo dlaczego Piorokrat tak mocno zafascynował Emmę, nie wiadomo dlaczego były mąż Emmy odwiedza ją dosyć często, nie wiadomo z jakiej konkretnie okazji odbywa się impreza "ku czci" tegoż byłego męża, na którą zaprasza byłą żonę. Do tego obserwujemy jakiś abstrakcyjny model wychowania dzieci poprzez porozumiewanie się z nimi na gadu gadu, kiedy wiadomo że znajdują się w pokoju obok. 

Autorka przedstawia wiele szczegółowych profili osób, którym później nie poświęca się za dużo czasu i uwagi. Jak dla mnie jest to zabieg mający na celu zwiększyć ilość stron powieści. Książkę czyta się niebywale szybko, ze względu na to, że jest to głównie zapis rozmów z maili, z komunikatorów internetowych oraz profili. Jest trochę przemyśleń głównej bohaterki, ale jakoś to wszystko jest dziwnie skonstruowane. Z jednej strony powieść jest zapisem tego co przeżywa główna bohaterka, z drugiej książka wygląda jakby była listem do Piorokrata. 

Podsumowując książka mi się nie podobała, nic nie wniosła do mojego życia, nie zafascynowała niczym. Być może znajdą się czytelnicy, którym się spodoba i znajdą w niej coś dla siebie. Ja jednak mówię zdecydowane nie. Nie zauroczyłam się wirtualnie, a tego niestety oczekiwałam.

Ocena: 2/6.

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi...wrześniowa Trójka e-pik



1 komentarz: