Od jakiegoś czasu staram się poznawać twórczość polskich autorów, z którymi nie miałam wcześniej do czynienia. Z reguły kończy się to konkluzją "jak ja mogłam tyle czasu żyć w nieświadomości i nie znać takiego pisarza/pisarki?!". Tak było w przypadku Małgorzaty J. Kursy, Magdaleny Witkiewicz czy Eweliny Kłody. Teraz mogę dorzucić kolejne nazwisko do tej listy - Danuta Noszczyńska. W książkę "Luizę pilnie sprzedam" zaopatrzyłam się na jakiejś książkowej wyprzedaży, nie do końca będąc przekonaną czy faktycznie ją chcę. Po lekturze mogę jedynie stwierdzić, że oj tak, chcę.
"Luizę pilnie sprzedam" to historia pewnej dziewczyny Luizy, wychowywanej przez ojca - drobnego kanciarza i kombinatora. Na 21 urodziny córki tatuś robi jej prezent i zabiera ją do kasyna, gdzie w ferworze zabawy przegrywają czterysta tysięcy złotych.
Problem polega na tym, że te pieniądze nie należały do nich, tylko zostały przekazane tatusiowi na przechowanie przez Strasznego Mafioza. Teraz muszą wykombinować jak odzyskać forsę, żeby rzeczony Mafiozo się nie zdenerwował. Czy odpowiednim rozwiązaniem będzie wydanie córki za bogatego staruszka? Wydaje się, że to powinno rozwiązać wszystkie problemy Luizy i jej ojca, ale czy na pewno?
Problem polega na tym, że te pieniądze nie należały do nich, tylko zostały przekazane tatusiowi na przechowanie przez Strasznego Mafioza. Teraz muszą wykombinować jak odzyskać forsę, żeby rzeczony Mafiozo się nie zdenerwował. Czy odpowiednim rozwiązaniem będzie wydanie córki za bogatego staruszka? Wydaje się, że to powinno rozwiązać wszystkie problemy Luizy i jej ojca, ale czy na pewno?
Początek wcale mnie nie zachwycił, miałam problem z tym, żeby dobrze wciągnąć się w akcję. Ale po kilkunastu stronach wydarzenia zaczęły nabierać tempa, przyzwyczaiłam się do specyficznego języka powieści i nie mogłam się już oderwać. Największym atutem tej książki jest nieprzewidywalność. Kiedy wydaje nam się, że doskonale wiemy co się wydarzy za chwilę, to wtedy autorka tak zgrabnie nami manewruje, wyprowadzając na manowce, że to co nam się wydawało wcale nie następuje, a zdarzenia kierują nas ku kolejnym zwrotom akcji.
Postaci są dobrze wykreowane, ciekawe i odpowiednio tajemnicze. Na tyle tajemnicze, że niekoniecznie jesteśmy w stanie domyślać się panujących relacji, chociaż i te udaje się czasami przewidzieć. Jedynym mankamentem jest język, którym posługują się bohaterowie. Na początku był dla mnie strasznie męczący, chociaż jak najbardziej na miejscu biorąc pod uwagę sylwetki postaci. Jednakże, jak już zauważyłam, po kilkunastu stronach można się do niego przyzwyczaić i wtedy lektura staje się czystą przyjemnością.
Biorąc pod uwagę powyższe mam nadzieję zapoznać się z innymi książkami tej autorki, żeby sprawdzić czy będą równie dobre, a może nawet lepsze. A "Luizę..." polecam wszystkim, którzy lubią nietuzinkowe powieści.
Ocena: 4/6.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi II, z półki 2014.
Kiedyś czytałam coś tej autorki, ale nie do końca do mnie trafiło, ale to było lata temu, więc i gust miałam inny. Myślę, że któregoś dnia spróbuję sięgnąć po jakąś inną jej książkę. :)
OdpowiedzUsuńW tej książce początek był ciężki do przebrnięcia, ale dalej było już zdecydowanie lepiej. Mam zamiar sprawdzić inne powieści tej autorki, żeby zobaczyć czy to jednorazowo zastosowany styl, czy też w taki sposób autorka wszystko pisze.
UsuńMoże być ciekawie, zapamiętam autorkę :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, chociażby po to, aby poznać nową autorkę. :)
Usuń