Tytuł: Toy Land
Autor: Robert J. Szmidt
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Science
fiction to gatunek, po który z reguły nie sięgam, tym trudniej
było mi znaleźć na moich półkach jakąś książkę wpasowującą
się w tę tematyka. Na szczęście udało mi się trafić na „Toy
Land” Roberta J. Szmidta. Autor jest pisarzem i tłumaczem. Warto
zaznaczyć, że jest on także jednym z inicjatorów i pomysłodawców
nagrody fandomu, znanej dziś jako Nagroda im. Janusza A. Zajdla.
Oddział
bezwzględnych najemników, pod dowództwem Dantego, ma za zadanie
przetransportować i chronić grupę naukowców, którzy mają zbadać
powierzchnię Nowego Raju w poszukiwaniu złóż naturalnych, a
wszystko to na zlecenie korporacji Korba. Samo przedostanie się
przez atmosferę nowej planety i prześliźnięcie się przed czujnym
systemem Cerberus wydaje się wręcz niemożliwe. Jednak dobry zespół
i odpowiednie nakłady finansowe ze strony zleceniodawcy mogą
zdziałać wiele. Najemnicy wraz z naukowcami, podzieleni na mniejsze
oddziały, ruszają do akcji, nie wszystkim jednak udaje się dotrzeć
na planetę. Czytelnik towarzyszy grupie dowodzonej przez Dantego –
charakternego i trzymającego swoich ludzi krótko wojaka, w której
swoje miejsce znalazła jedyny naukowiec – kobieta. Powoduje to
wiele różnych spięć i konfrontacji na linii damsko-męskiej, ale
nadaje odpowiedni koloryt akcji. Pośrednio to doktor Ketea Tychoo
jest także sprawczynią niektórych, niekoniecznie pozytywnych
wydarzeń. Podczas pobierania próbek okazuje się, że planeta jest
zamieszkana przez inteligentne, prosiaczkowate istoty, które są w
niebezpieczeństwie, ponieważ poluje na nie oddział Czarnych
Beretów. Doktor Ketea nie może patrzeć na to obojętnie i
postanawia uratować kilka takich istot, przekonując do swojej racji
Dantego. Ale czy to aby na pewno dobra decyzja? Może tajne oddziały
przebywające na planecie mają ważne powody by tam być i działać?
Najbardziej
wyrazistą postacią jest Dante, i pomimo tego że jest wulgarny i
nieokrzesany, nie przebiera w słowach i na próżno szukać u niego
szacunku do kobiety, budzi sympatię czytelnika. Inne postaci są
także dobrze skonstruowane, tak że po lekturze mamy wrażenie
jakbyśmy ich dobrze poznali.
Tak
naprawdę nie jestem w stanie stwierdzić, czy „Toy Land” jest
dobrą książką science fiction, ponieważ nie czytuję tego
gatunku, mogę natomiast powiedzieć, że mi ta powieść się
podobała. Nie było w niej nagromadzenia technicznych sformułowań,
co zdecydowanie uprzyjemniało lekturę.
Ocena:
5/6
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz